Patroni parafii w Witowie
|
Św. Małgorzata Męczennica z Antiochii Pizydyjskiej Urodziła się w rodzinie pogańskiego kapłana Edezjusza (Edyzeusza) w Antiochii Pizydyjskiej. Jej matka zmarła bardzo wcześnie i dziewczynką zajmowała się mamka, która była chrześcijanką. Potajemnie ochrzciła dziewczynkę i wychowywała ją w wierze i bojaźni Bożej. Gdy do Edezjusza dotarło, że jego córka wyznaje wiarę w Jezusa Chrystusa i mimo jego gróźb, nie chciała wyrzec się tego, co dla niej najważniejsze, wygnał ją z domu. Św. Małgorzata zamieszkała z mamką i zajmowała się wypasem owiec. Jej uroda przyciągnęła uwagę rzymskiego namiestnika Olibriusza, a gdy dziewczyna odrzuciła jego zaloty, mówiąc iż jej jedynym oblubieńcem jest i będzie Pan Jezus, urażony urzędnik postanowił się zemścić. Sędzia, przed którym Olibriusz ją oskarżył, nakazał ją pojmać i doprowadzić przed siebie. Gdy żadnymi namowami, ani groźbami nie można było skłonić dziewczyny do złożenia hołdu bożkom, wtrącono ją do więzienia. Tam miał jej się pokazać diabeł, który przybrał postać smoka i połknął ją. Św. Małgorzata miała przy sobie mały krzyż i tak nim drażniła trzewia potwora, że ten w końcu pękł, uwalniając ją (stąd uważano ją za patronkę rodzących). Próbując złamać jej charakter poddawano ją różnorakim torturom - rozrywano jej ciało żelaznymi grzebieniami, palono ogniem i wrzucano do lodowatej wody. Widząc, że nic tym nie wskórają oprawcy nakazali ją ściąć, 20 lipca 304 roku. Ciało męczenniczki pochowała potajemnie pobożna wdowa. Kult św. Małgorzaty (Maryny) rozwinął się bardzo wcześnie na Wschodzie, skąd najprawdopodobniej dzięki krzyżowcom, dotarł do Francji, Niemiec i Anglii, czyniąc z młodej i pięknej dziewicy jedną z najbardziej czczonych w średniowieczu męczenniczek. Relikwie wywieziono w Antiochii w 980 roku, w 1145 trafiły do Montefiascone, gdzie są przechowywane do dziś w katedrze pw. św. Małgorzaty. Część relikwii w 1213 roku mieli otrzymać benedyktyni w Wenecji. Św. Małgorzata Antiocheńska wraz ze św. Katarzyną Aleksandryjską,św. Dorotą i św. Barbarą to Virgines Capitales, czyli cztery najważniejsze dziewice i męczennice. Święta należy również do grona Czternastu Świętych Wspomożycieli, których wstawiennictwo u Boga jest w każdej potrzebie szczególnie skuteczne. To jej głos, razem z głosem św. Katarzyny i św. Michała Archanioła usłyszała św. Joanna d'Arc. Kult św. Małgorzaty Antiocheńskiej w Polsce Przysłowia o św. Małgorzacie: Żywot świętego Augustyna, (Żył około roku Pańskiego 430) Dnia 13 listopada roku 354 wydała na świat święta Monika syna, który jest po dziś dzień podziwem świata i promiennym światłem Kościoła, "tarczą religii". Ojciec jego Patrycjusz, poganin, dbał prawie wyłącznie o wykształcenie jego rozumu, a świątobliwa matka, nie mając wpływu na syna, mało tylko przyczynić się mogła do uszlachetnienia serca chłopca. Augustyn, chłopię lekkomyślne, brał się tylko pod naciskiem przymusu do nauki, przekładał nad nią swawolne zabawy i czytanie niemoralnych komedii, każących wyobraźnię i podniecających do rozpusty. Już w szesnastoletnim młodzieniaszku gorzał ogień zmysłowości; ojca wcale to nie obchodziło, a z przestróg i próśb matki Augustyn drwił, nazywając je grymasami kobiecymi, a nawet grzeszył umyślnie, aby swych rówieśników przewyższyć w rozpuście i niemoralności. W roku 370 wstąpił do szkoły głównej w Kartaginie, aby uzupełnić swe studia w krasomówstwie i prawie. Czynił tutaj olbrzymie postępy w wszystkich naukach, zarazem jednak odznaczał się wyuzdaną rozpustą. Z całym zapałem młodości rzucił się w wir życia nierządnego z aktorkami i wszetecznicami, i żył w dzikim małżeństwie z niejaką Melanią, niewiastą dużych zdolności, ale zdrożne prowadzącą życie. Ta powiła mu syna, któremu wydrwiwając wiarę, dał imię Adeodata (tj. danego od Boga). Będąc przedmiotem dumy ojca, a smutku matki, doznał wkrótce Augustyn strasznych udręczeń powątpiewania i niepokojącej niewiary. Przesycony lekkim życiem, począł szukać prawdy w poważnych studiach, czytać greckich i rzymskich filozofów, ale ci go nie zadowolili, przeszedł zatem do Pisma świętego, ale porzucił je, zrażony jego prostotą. Nareszcie popadł w kacerstwo manichejczyków, w którym sobie jakiś czas podobał, gdyż jego wymowa odniosła kilkakrotnie zwycięstwo nad prawowiernymi. Zbrojny nauką, zabawił trzy lata w Tagaście, pięć w Kartaginie jako nauczyciel krasomówstwa, wszakże sprośność studentów tak mu obmierzła, że potajemnie uszedł do Rzymu, ale i tu lepiej mu nie poszło. Z cierpkim rozczarowaniem poznał bezdenne zepsucie i niemoralność manichejczyków i złudność ich nauki, a uczniowie nie płacili mu za naukę. Zniechęcony odsunął się od wszystkiego, wnet jednak otrzymał powołanie na nauczyciela do Mediolanu. Było to dziełem miłosierdzia Boga, który chciał wynagrodzić strapionej matce łzy i modlitwy, wnoszone za synem. Augustyn niewymownie cierpiał; z jednej strony pociągała go prawda chrześcijaństwa i żądza zbawienia wiekuistego, z drugiej krępowała go duma, ambicja i nowe miłostki. Przesiadując w ogrodzie gorzko ubolewał i utyskiwał na swoją chwiejność i brak stanowczości: "Czemuż się ociągam, czemuż mówię zawsze jutro, a nie dzisiaj, czemuż się nie podźwignę z mego pohańbienia?" Wtem usłyszał głos: "Bierz i czytaj!" Augustyn otworzył księgę i oczy jego padły na słowa: "Jako we dnie uczciwie postępujmy, nie w biesiadach i pijaństwach; nie w łożach i niewstydliwościach, nie w zwadzie i zazdrości. Ale obleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa, a nie starajcie się o ciało dla pożądliwości" (Rzym. 13,13. 14). Przestał czytać. To mu wystarczyło: łaska Boża przeniknęła serce jego, potargał pęta grzechu, przysposobił się do chrztu i otrzymał go z rąk swego przyjaciela, św. Ambrożego, w czasie wielkanocnym roku 387. Pogodzony z sobą i z Panem Bogiem wrócił w strony rodzinne do Afryki, spędził trzy lata samotnie na wsi z przyjaciółmi w ubóstwie klasztornym i oddał się cały pobożnym studiom i modlitwie. Waleriusz, biskup Hippony, wyświęcił go na kapłana i mianował go swym oficjałem. Po krótkich rządach Waleriusza Augustyn został jego następcą. Odtąd przygarniał do siebie wszystkich przyjaciół i przeciwników, aby ich wyleczyć z błędów i zagrzać do służby Bożej. Najpierw zachęcił kapłanów do wspólnego życia klasztornego i przyjęcia ustanowionej przez siebie reguły, dając przez to początek Kanonikom regularnym. Wielki mówca, często głosił kazania, czasem dwa razy dziennie, tak jasne, przystępne i rzewne, że nie było nikogo, aby się do głębi serca nie wzruszył. W krzewieniu wiary i w jej obronie przeciw kłamstwom i błędnym rozumowaniom kacerzy był niestrudzony. Ze wszech stron świata katolickiego szły do niego rozmaite pytania, on zaś na wszystkie dawał odpowiedzi i wyjaśnienia. Pisemne jego prace - obszerne dzieła i mniejsze rozprawy - dochodzą niesłychanej liczby 1030. Podobnie jak szczodrobliwy był piórem, hojny był w jałmużnie. Nie szczędził nawet naczyń świętych na wspieranie ubóstwa i często żebrał o jałmużnę dla biednych. Kacerze, lękając się jego umysłowej przewagi, nienawidzili go i byliby go pewnego razu zgładzili, gdyby przewodnik jego nie był zmylił drogi Augustyn zemścił się na nich w ten sposób, iż wstawił się za nimi u sędziego Marcelina, który chciał ich srogo ukarać za zdrożności, jakich się dopuścili na kapłanach katolickich. Potężny ten szermierz wiary dowiódł także niezwykłej odwagi i bohaterstwa w utrapieniach wojennych, gdy król Genzeryk na czele 50.000 Wandalów obiegł Hipponę. Jako wierny pasterz pozostał przy swej trzodzie, walczącym dodawał otuchy, pielęgnował chorych, póki ogień miłości nie wysączył ostatniej kropli krwi serca jego, a dusza nie uleciała w Niebo dnia 28 sierpnia roku 430. Wandalowie zburzyli Hipponę, jednakowoż nie tknęli grobu Augustyna i jego biblioteki. Ciało jego przenieśli katolicy do Sardynii, a później do Pawii, gdzie jeszcze dzisiaj się znajduje. Nauka moralna Oto kilka słów z kazania św. Augustyna o zmartwychwstaniu: "Osoba, którą miłujesz, już nie żyje; nie usłyszysz jej głosu, nie może ona brać udziału w radości żyjących, a ty płaczesz. Czy płaczesz nad posiewem powierzonym ziemi? Gdyby ktoś niewiedzący biadał, co się stanie z ziarnem rzuconym w ziemię, i gdyby wzdychał nad tym, iż cały posiew stracony, gdyby patrzył na bruzdy łzawym okiem, czy byś nie litował się nad jego nieświadomością i nierozsądkiem, czy byś mu nie powiedział: "Nie upadaj na duchu. To, coś pokrył ziemią, nie jest w twym gumnie ani w twym ręku, ale bądź cierpliwy; gołe pole pokryje się za kilka miesięcy obfitym plonem, a widok ten rozraduje cię tak, jak nas, którzy wiemy, co tu wyrośnie i tą nadzieją się pocieszamy". Żniwa zboża oglądamy co rok, ale żniwa rodzaju ludzkiego raz tylko się odbędą i to na krańcu czasów. Nie możemy ci wprawdzie ich pokazać, lecz poprzestaniemy na jednym przykładzie. Zbawiciel bowiem mówi: "Jeśli ziarno pszeniczne wpadłszy w ziemię nie obumrze, samo zostaje" (Jan 12). Jest to przykład, mówiący o jednym ziarenku; ale przykład ten jest tak przekonywujący, że wszyscy muszą mu dać wiarę. Prócz tego głosi nam każde stworzenie naukę zmartwychwstania, jeśli tylko chcemy jej słuchać, a codzienne wydarzenia powiadają nam, co Bóg uczyni z całym rodzajem ludzkim. Zmartwychwstanie raz się tylko odbędzie. Zasypianie i budzenie się żywych istot dzieje się codziennie, a my widzimy we śnie obraz śmierci, w ocknieniu obraz zmartwychwstania. Co więc teraz dzieje się codziennie, to może się stać i stanie się kiedyś jeszcze raz. Wszakże liście opadają z drzew i odradzają się! Dokądże idą opadając, skąd przychodzą odrastając? Zima przychodzi, wszystkie drzewa schną i zdają się martwe. Zawitała wiosna, i wszystko zielenieje w świeżej szacie. Czy to się dzieje po raz pierwszy w tym roku? Nie, tak było i zeszłego roku. Rok mija i znowu powraca, a ludzie, stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, nie mieliby zmartwychwstać po śmierci?" Modlitwa Wysłuchaj miłościwie błagania nasze, wszechmogący Boże, a gdy nam pozwalasz mieć ufność w Twoim miłosierdziu, za wstawieniem się błogosławionego Augustyna, Wyznawcy Twojego i biskupa, daj nam doznać skutków Twojej zwykłej dobroci. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen. Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r. Nawrócę się jutrotekst Andrzej MacuraJak na biskupa i świętego życiorys miał niezbyt budujący. Dziś nie przeszedłby pomyślnie żadnej lustracji. Nieślubne dziecko, konkubinat, długie hołdowanie niebezpiecznej herezji i astrologii. To tylko najbardziej znane spośród grzechów św. Augustyna. Grzechów burzliwej młodości, ale ta młodość trwała bardzo długo. Urodził się w połowie czwartego wieku, w leżącej w północnej Afryce Tagaście. Szybko stracił ojca. Studiował, a później także nauczał retoryki. Ciągle poszukiwał. W książkach, wykładach, dysputach i rozmowach. Szukał prawdy, a jednocześnie próbował usprawiedliwiać swoje słabości, jego sumieniem była matka, święta Monika. Uciekł przed nią aż do Rzymu. Ale Bóg powoli, krok po kroku, przygotowywał go do przyjęcia prawdy. Przez słuchanie kazań św. Ambrożego, przez spotkanie z sędziwym kapłanem Symplicjanem i cesarskim urzędnikiem Pontycjanem, przez rozmowy z przyjaciółmi Alipiueszem i Nebrydiuszem. W końcu też przez matkę, która podążyła za nim, gorąco pragnąc, by w końcu się ustatkował. Chrzest przyjął, dopiero mając 33 lata. Cztery lata później wyświęcono go na kapłana, a po kolejnych pięciu latach został biskupem Hippony. Oszałamiająca kariera. Resztę swego życia, ponad 30 lat, poświęcił pracy dla Ewangelii. Świetnie wykształcony, w sporach teologicznych błyskotliwy. Jako ekspert dyskutował z nieuznającymi prawowitych biskupów donatystami. Zwalczał herezję pelagianizmu. Przyjmując u siebie uciekinierów z walącego się pod wpływem wewnętrznych walk i naporem barbarzyńców cesarstwa, snuł w swoim dziele "O państwie Bożym" wizję nowego porządku świata. Jego myśl zapłodniła umysły teologów wielu wieków. Ale pozostawił po sobie coś dla zwykłego człowieka znacznie cenniejszego. Zapis swoich błędów, "Wyznania".
"Moja młodość była szczególnie obłędna - pisze w }}Wyznaniach{{ - zwłaszcza zaś jej świt, gdy tak Ciebie prosiłem o czystość obyczajów: }}Daj mi czystość i umiarkowanie, ale jeszcze nie w tej chwili{{. Był we mnie lęk, że mógłbyś mnie zbyt rychło wysłuchać i od razu uleczyć z choroby pożądania, które chciałem raczej nasycić niż zgasić. (...) Udawałem wobec samego siebie, że przyczyną, dla której z dnia na dzień odkładam chwilę odepchnięcia wszelkich rachub doczesnych, aby pójść tylko za Tobą, było to, iż mi się jeszcze nie ukazała żadna pewność, ku której mógłbym kroczyć. Lecz teraz nadszedł dzień, w którym stanąłem sam przed sobą obnażony. A sumienie nie szczędziło mi chłosty. (...) [Moja dusza] stanęła, nie chciała iść naprzód, chociaż teraz nie miała już żadnych usprawiedliwień. Rozpadły się bowiem i rozwiały wszelkie jej argumenty. Została tylko niema trwoga. Bo niby śmierci lękała się dusza oderwania od owego nurtu przyzwyczajenia, który niósł ją ku śmierci". Od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Ludzkie serce jest zawsze takie samo. Tygodnik "Gość Niedzielny" Nr 35 - 27 sierpnia 2006r.
św. Augustyn Nasze czasy uważamy za wyjątkowe, bowiem przyszło nam żyć w świecie demokratycznym, w którym wszyscy są równi. Wszyscy są równi - często oznacza to, że wszyscy są jednakowi, czyli jednakowo mali, bo grzeszni - z czego łatwo się rozgrzeszyć, jednakowo wielcy, bo niepowtarzalni - co każdemu pochlebia. Przywołując na tych kilku stronach życie i dzieło św. Augustyna, trzeba o nim na początku powiedzieć, że to geniusz w czystej postaci, czyli ktoś, kto przekracza przyjęte standardy, kto zdumiewa, ale nie odpycha, kto prowadzi zarówno wielkich, jak i małych do niezwykłej tajemnicy Boga i człowieka. Augustyn urodził się w roku 354 w Tagaście (obecnie Suk Ahras w Algierii), w rodzinie urzędnika państwowego Patriciusa, który do końca życia został przekonanym poganinem. Matka Augustyna Monika pochodziła z rodziny o tradycji chrześcijańskiej. Bardzo pragnęła, aby syn przyjął chrzest i stał się członkiem wspólnoty wierzących. To pragnienie matki dopiero się spełniło po 33 latach. Na rozwoju Augustyna niewątpliwie zaciążył fakt, że ojciec i matka różnili się co do wiary, co do przekonań odnośnie spraw decydujących o losach człowieka. Augustyn pozostanie przez wiele lat rozdarty między wpływem matki a ojca; długo będzie nosił ból istnienia nie znajdując żadnego lekarstwa, co z żalem będzie wspominał później jako kapłan i biskup. Do szkoły uczęszczał najpierw w rodzinnym mieście - Tagaście, by kontynuować naukę w szerszym zakresie w Madaurze. Gdy miał 16 lat, musiał przerwać edukację, ponieważ ojciec nie miał pieniędzy na jej opłatę. Trudny okres dojrzewania, dużo wolnego czasu, pogańskie zwyczaje - te i inne przyczyny sprawiły, że związał się z kobietą, a z tego związku po pewnym czasie urodził się syn Adeodatus. Kontynuował studia w Kartaginie dzięki pomocy bogatego Romaniusa. W tym czasie oddaje się szukaniu prawdy, dużo czyta, uczęszcza do teatru, rzuca się w wir dyskusji. Bierze nawet do ręki Pismo św. Nic w nim nie odnajduje nadzwyczajnego - język i styl zbyt prosty, zaś Bóg przedstawiany nadto antropomorficznie, czyli zbyt po ludzku. Augustyn czekał na cud, na jakąś eksplozję piękna, która go porwie i nim owładnie, czekał na niezwykłe objawienie, które rozświetli mu wszystkie wątpliwości. Ponieważ te rzeczy nie dzieją się na życzenie, utwierdzał się w swoim sceptycyzmie, w kwestiach życiowych pozostawał stoikiem. Na wiele lat związał się z modnym wówczas manicheizmem, odczytującym świat jako arenę walki dobra ze złem, obiecującym młodemu Augustynowi rozsupłanie tajemnicy dobra i zła. W 383 roku dwudziestodziewięcioletni Augustyn udaje się w poszukiwaniu dobrze płatnej pracy do stolicy świata Rzymu, gdzie przez jeden rok uczy retoryki. Znalazłszy lepsze warunki zatrudnienia w Mediolanie, natychmiast przyjmuje posadę wykładowcy tego przedmiotu. W Mediolanie Augustyn nawraca się, przyjmuje chrzest wraz z synem Adeodatusem, w obecności szczęśliwej matki Moniki. Zwykle to nawrócenie opisuje się jako nagłe, najmniej oczekiwane, jako wstrząs. Ogniskuje się ono jakby w tym momencie, gdy św. Augustyn otwiera na chybił trafił Pismo św. i znajduje w nim wstrząsające wezwanie: "Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom" (Rz 13.13-14). Jeśli łaska spada niekiedy jak grom z jasnego nieba, co zresztą dzieje się raczej rzadko, to w wypadku św. Augustyna Boże wezwanie trafiło na grunt nieco przygotowany. Młody filozof i myśliciel spotkał na swej drodze człowieka o wielkim autorytecie, mianowicie św. Ambrożego, od kilku lat biskupa Mediolanu. Ambroży pochodził z rodziny arystokratycznej, otrzymał najlepsze wykształcenie, śmiało piął się jako adwokat po szczeblach kariery państwowej. Chociaż znał wiarę chrześcijańską od dawna, to katechumenat odbył w momencie, kiedy ludzie spontanicznie zapragnęli go na urzędzie biskupa. Wtedy ochrzcił się, przyjął święcenia kapłańskie i biskupie. Augustyn był pod wrażeniem tego wielkiego człowieka: słuchał jego kazań, dyskutował z nim, podziwiał jego stanowczość i mądrość. Augustyn szybko uświadomił sobie, że chrześcijaństwo w sposób naturalny reprezentuje to co dobre i szlachetne w myśli pogańskiej. W Mediolanie Augustyn fascynuje się filozofią neoplatońską, która eksponowała charakter duchowy człowieka, potrzebę otwarcia się i doświadczenia miłości, piękna i dobra, co decyduje o wartości ludzkiego życia, niejako spełnienia się człowieczeństwa w idealnym kształcie. Augustynowi na co dzień towarzyszy Monika ze swą miłością, wiarą i nadzieją, co znajduje wyraz w jej wytrwałej modlitwie. Jednym słowem - Augustyn był gotowy na przyjęcie wiary, od dawna za nią tęsknił. Ten szczególny zbieg okoliczności, przypadek, "traf wydaje się być z punktu widzenia obserwatora czymś logicznym, natomiast z punktu widzenia Augustyna, który życie ukierunkowuje na Boga, staje się wydarzeniem łaski, ukazaniem sensu życia - niezwykłym obdarowaniem ze strony Boga. Do chrztu przygotowuje się bardzo starannie wraz z synem, w obecności matki i wielu przyjaciół. Wkrótce po przyjęciu chrztu (Wielka Sobota 387 r.) postanawia wrócić do Afryki. Ten powrót był bardzo dramatyczny - tuż przed pożegnaniem Italii umiera matka, zaś wkrótce po wylądowaniu w Afryce umiera syn. Augustyn sprzedaje wszystko, co ma i zamieszkuje z ludźmi o podobnych przekonaniach. Modlitwa, praca, zgłębianie tajemnicy Boga i człowieka - oto cel, jaki przyświeca wspólnocie, która wcale nie jest pionierska w tej dziedzinie. Tradycja życia zakonnego w Afryce (anachoreci, eremici) w owym czasie liczyła ponad sto lat. Sława Augustyna szybko przekroczyła granice zaimprowizowanego klasztoru i rodzinnego miasta. Biskup Hippony Waleriusz zorganizował Augustynowi praktykę duszpasterską, która przekonała go, że Augustyn powinien być jego następcą, natomiast Augustyna, że jest kompletnym ignorantem w zakresie znajomości Pisma św. Łagodną perswazją biskupa Augustyn dał się przekonać co do potrzeby przyjęcia święceń kapłańskich i biskupich. Służył Kościołowi Hippony jak biskup przez 35 lat, aż do śmierci (w 430 roku). Choć nie cieszył się wielką siłą fizyczną, odbył ciężkie podróże duszpasterskie, zwoływał i przewodniczył wielu synodom, wygłosił wiele kazań, które różni sekretarze próbowali zanotować, napisał wiele dzieł, w których usiłował, jak przystało na geniusza, wyjaśnić największe tajemnice dotyczące Boga i człowieka. Miał świadomość, że powstałe dzieła są bardzo niedoskonałe. Piękna anegdota głosi, że św. Augustyn pewnego pięknego dnia, spacerując nad morzem, spotkał małe dziecko gorączkowo zajęte noszeniem wody w niewielkiej muszli z morza do dołeczka wykopanego w złocistym piasku afrykańskiej plaży. Wówczas je zagadnął, co robi i jakie ma zamiary. Małe dziecko odpowiedziało mu, że ma zamiar całe morze przelać do małego dołka. To niemożliwe - logicznie wnioskował. Spotkał się z odpowiedzią: szybciej przeleję morze do tego dołeczka, niż ty zgłębisz ostatecznie tajemnicę Trójcy św. Anegdota nie wymaga komentarza. Trzeba jedynie dodać, że Augustyn nie stwarzał nawet pozoru, że odcyfrował tajemnicę Boga i człowieka. Przed Tajemnicą bił pokłon, kładł znacząco palec na ustach, słuchał Kościoła i jego tradycji. Spuścizna po św. Augustynie jest olbrzymia. Najbardziej znane jego dzieło to Wyznania, stanowiące podsumowanie doświadczeń duchowych po nawróceniu i przyjęciu chrztu (397-401), w których dominuje nastrój modlitwy i dziękczynienia za to, że Bóg go odszukał i zaprosił do służby człowiekowi w Kościele. "I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie" (Księga 1,1) - jest to jedno z tych zdań, które powtarza ludzkość od 1600 lat, a które streszcza życie i myśl św. Augustyna. Nie wydaje się potrzebne streszczanie myśli teologicznej św. Augustyna. Religia wypowiada całego człowieka. Wszystko, co go otacza, co człowiek stworzył, czyli cała kultura, ma swoje fundamenty w religii. Bez religii i wiary kultura staje się pusta, staje się kulturą śmierci. Ks. Bronisław Sieńczak
|
|