Sanktuarium Maryjne Matki Bożej Zwiastowania

Parafia Św. Małgorzaty i Św. Augustyna w Witowie

 

 

Opactwo

Od trybunalskiego grodu płynie rzeka Strawa. W jej dolinie roz­łożyło się opactwo ojców premonstratensów1 zwanych w Polsce nor­bertanami. Z królewskiego traktu widać wieżę romańskiego kościoła. Wśród pól, łagodnym zboczem, prowadzi do niego gościniec. O wscho­dzie słońca, wieża wraz z dormitorium2 i murami kładzie cień na pobli­skim stawie, do którego wpływa niewielki strumień o nazwie Witówka. Wymienia wodę i zasuwą upustową wypływa pod mury klasztoru, kierując się wprost do rzeki Luciąży. Na żyznych madach zakonnicy założyli duży warzywnik, podzielony na równe działki. Stamtąd zaś prowadzą ścieżeczki, wydeptane bosymi stopami pacholików. W czasie suszy, po wieczornym spędzeniu zwierząt na folwark, chłopcy przychodzą do ogrodnika. Pod jego nadzorem podlewają warzywa, kwiaty na wirydarzu3 i w włoskim ogrodzie. Od strony uszczyńskiego lasu idać płot z żerdzi, który strzeże warzywnika od owiec pasących się na łąkach. Ich stada bielą się jak olbrzymie dmuchawce, tylko jedna owca jest czarna. Ale nie tylko to wyróżnia ją ze stada. Łypie ślepiami na soczystą zieleń dorodnych kapust. Zapach świeżej marchewki i pietruszki zapewne nęci jej czułe nozdrza. Wykorzystuje każdą chwilę nieuwagi pilnujących chłopców i zaraz prowadzi stado w szkodę. Robi to przebiegle; niby skubie sobie niewinnie trawę, lecz cały czas zbliża się do warzywnika. Pastuszkowie wołają na nią - diablica - skarżąc się zakonnikom. Braciszkowie śmieją się z nich - to także stworzenie Boże. Pilnujcie uważniej! - odpowiadają.

1Premonstratensi - nazwa zakonu pochodzi od pierwszego klasztoru w Premontr.

2 Dormitorium - sala sypialna w klasztorze, zespół cel klasztornych.

 

3 Wirydarz- dziedziniec w klasztorze.


 

Opactwo otoczone jest starym murem. W 1470 roku opat Marcin, herbu Jelita, wzniósł go z cegły i polnych otoczaków. Od północnej strony, z czasem, w kruche spoiwo wapienne wdarła się przyroda. Mchy pomalowały cegłę na zielono, uschnięta po zimie trawa zawisła siwymi brodami. Obumarła, tworząc podłoże dla innych roślin. Zażółciły się kwiaty drobniutkiego rozchodnika, a obok już kołysze się wszędobylski rumianek, przy samym zaś kamiennym fundamencie zieleni się pokrzywa. Na tle czerwonych murów tworzą paletę barw. A gdy te rośliny czas zamieni w próchnicę, zdarza się, że wiatr przywieje nasiono krzewu albo nawet drzewa. Wtedy kruszy ono wiekowy mur, chcąc przejąć go we władanie. Ogrodnik przecina jego żywot i zmusza przyrodę do odradzania się na nowo. Jednak za każdym razem roślinność posuwa się dalej, okruszek po okruszku. Inaczej jest na zachodnim i południowym ogrodzeniu. Tam murarz łata dziury zaprawą starannie, by nie dało się poznać uszkodzenia. Przecież trakt królewski niedaleko, a z niego znaczny gość zjechać może. Nawet król Zygmunt III Waza wstępował tu podczas swych licznych podróży z Warszawy do Krakowa. Gościniec kończy się przerzuconym przez fosę mostem, zapewne dawniej zwodzonym. Świadczą o tym resztki zardzewiałych haków i sworzni wystających z kamienia. Za mostem brukowana droga prowadzi wprost do bramy. Przejścia strzeże żelazna brona, podnoszona z rzadka, gdyż wchodzono boczną furtą. Jedynie podczas wjazdów orszaków z dostojnymi gośćmi zgrzytały łańcuchy brony. Nad bramą umieszczono dzwonnicę ze schodkami dla klucznika. Z niej było widać drogę jak na dłoni, od Kałku po Witówek.

Na moście zaturkotał wóz, zajechał przed bramę klasztoru. Wysiadł z niego młody szlachcic, a za nim kilkunastoletni chłopiec. Zakołatał do bramy, po chwili powtórzył. Z wewnątrz dało się słyszeć kroki zbliżające­go się furtiona.4 Za kratą brony goście zobaczyli zakonnika. Szlachcic skłonił głowę i zaraz, jakby na ten znak, zgrzytnął zamek, skrzypnęły drzwi.

- Laudetur Jesus Christus - przywitali mnicha.

- In saecula saeculorum! Witaj Stefanie - odpowiedział.

Gestem ręki zaprosił do środka i pytającym wzrokiem spojrzał na odświętnie ubranego chłopca.

- To mój siestrzan - przedstawił chłopca szlachcic. - Prowadź bracie do przeora, stacyje5 przywiozłem.

4 Furtian - zakonnik otwierający wejście do klasztoru dla przychodzących gości.

5 Stacyie - powinności na rzecz klasztoru.


 

Minęli bramę i szli prawą stroną cmentarza, za którym stał murowany kościół.

- Wieża niższa od naszego parafialnego świętego Jakuba w Piotrkowie - zauważył od razu chłopiec i badawczo przyglądał się dalej. Ten kościół sprawia wrażenie odwróconego kubła, chyba jest bardziej szeroki niż wysoki - porównywał w myślach. Oczy zaśmiały mu się do błyszczących gomółek szkła w małych okienkach. Zauważył to zakonnik i powiedział:

- Widzę, że ciekawią cię okna w naszej świątyni. Są małe, gdyż słu­żyły dawniej jako otwory strzelnicze do obrony przed grasującymi tatar­skimi hordami. Kościół nasz jest bez płaskorzeźb i innych ornamentów na ścianach zewnętrznych. Budynek czysty i gładki, jak dusza człowieka, która prowadzi ciało po krętych drogach życia.

Przez wirydarz szli ścieżką wysypaną drobnym, czystym żwir­kiem. Minęli duży klomb ze skrzętnie wypielęgnowanych, białych i czerwonych róż. Był on centralnym punktem dziedzińca, od którego odchodziły ścieżki niczym pajęczyna. Biegły wokół innych pomniejszych klombów i dochodziły do budynku wybudowanego w kąt pro­sty, jakby pół podkowy przeciętej symetrycznie. Budynek ten pokrywała dachówka, okna były większe, przeszklone taflą.

Kapitularz wraz z biblioteką mieścił się na piętrze. Do niego wszedł szlachcic z chłopcem.

- Zgodnie z wolą waszej magnificencji, przywiodłem nowego pacholika - powiedział szlachcic do przeora.6

Administrator opactwa z ramienia opata Ottona Schenkinga, Bartłomiej Butler zlustrował chłopca od stóp do głowy i spytał: - Czyj on?

- Mój siestrzan, wasza wielebność.

Przeor wyszedł zza stolika i spytał łagodnym ojcowskim głosem: - Broniszewski, czy tak?

Podał mu dłoń do pocałowania, co też młodzieniec z należytym szacunkiem uczynił - tak ojcze przełożony - odpowiedział i stanął skrom­nie z boku. Regens7, powolnym ruchem, jakby od niechcenia, zadzwonił małym dzwoneczkiem. W drzwiach pojawił się młody zakonnik.

- Zaprowadź chłopca na folwark do czeladnej, niech się nim zajmą!

- rozkazał.

6 Przeor - zastępca opata.

7 Regens - przełożony.