Sanktuarium Maryjne Matki Bożej Zwiastowania Parafia Św. Małgorzaty i Św. Augustyna w Witowie
|
OSOBY WAŻNE, UTALENTOWANE i ZASŁUŻONE
W rozmowach o przeszłości i ważnych wydarzeniach w życiu orkiestry, pojawiały się postaci dla niej szczególnie ważne, które swoim talentem i pracą wspierały jej działalność. Bez większej wzmianki o nich, ta opowieść byłaby niepełna.
KAPELMISTRZOWIE Na początku orkiestrę parafialną i chór przykościelny prowadzili organiści. Tak było przed wojną i krótko po niej. Ale z czasem te funkcje rozdzielono. Chór przestał istnieć, a orkiestrę zaczęli prowadzić kapelmistrzowie, którzy uczyli gry na instrumentach i dbali o repertuar. Komponowali i aranżowali popularne utwory. Dzięki ich pracy orkiestra mogła występować nie tylko na lokalnych uroczystościach ale i zdobywać nagrody na konkursach i przeglądach.
KAPELMISTRZAMI BYLI Wincenty Wojciechowski (od 1914 r. organista w tutejszej parafii) Mikołaj Kozera (także organista) Zenon Drozdowicz (pierwszy kapelmistrz nie-organista) Stanisław Pingot (grał na barytonie, trąbce i klarnecie) Włodzimierz Grochulski (grał na klarnecie) Stanisław Gronostaj (grał na trąbce) Stanisław Kulbat (grał na trąbce) Zdzisław Michalski (grał na trąbce)
Przez jakiś czas pełnili tę funkcję również: Leon Grochulski (grał na saksofonie) i Stanisław Fijałkowski.
KAPELMISTRZ-ORGANISTA Mikołaj Kozera Był w Witowie organistą przed wojną i wrócił tu zaraz po wojnie. Dlaczego w czasie okupacji zastąpił go p. Zajkowski, dokładnie nie wiadomo. Pochodził z Piotrkowa Tryb. Był człowiekiem wykształconym muzycznie i obdarzonym wyjątkowymi zdolnościami. Dziś powiedzielibyśmy o nim, że był multiinstrumentalistą, bo umiał grać w orkiestrze na prawie wszystkich instrumentach. Był też wyjątkowo cierpliwym nauczycielem. Mówiono o nim, że „potrafi nauczyć grać każdego i na każdym instrumencie”. Świetnie grał na organach. Opracowywał dla orkiestry różne utwory. To jemu zespół zawdzięcza aranżację marsza „Górą Witów”, który stał się dla niej rodzajem hymnu.
KAPELMISTRZ-KOMPOZYTOR Stanisław Pingot Z orkiestrą był związany w latach 60. i do końca lat 70. Nauczyciel muzyki i kompozytor. Grał na barytonie. Mieszkał w Piotrkowie Tryb. Był muzykiem wojskowym, stąd pewnie zamiłowanie do pisania marszy. Zachowały się stare zeszyty nutowe, w których zapisywał swoje utwory. Wtedy nie było ksero, więc wszystkie zeszyty nutowe dla orkiestry trzeba było przepisywać ręcznie. Orkiestra dęta musi liczyć minimum 12 osób, 12 instrumentów dętych, żeby właściwie zabrzmieć. Na każdy instrument trzeba przygotować zapis nutowy utworu. A orkiestra w Witowie zawsze liczyła więcej niż owe 12 osób, więc była to dość żmudna praca. Pingot pisał piórem, czarnym atramentem, starannym charakterem pisma. W zeszytach prawie nie ma skreśleń i poprawek. Każdy jego utwór jest podpisany. Te, które skomponował zawsze opatrzone są datą. Te, które opracował dla orkiestry, zawsze opisane nazwiskiem prawdziwego twórcy i krótkim „opr. St. Pingot”. Większość jego kompozycji dla orkiestry pochodzi z lat 1964 -1970. W grudniu 1964 roku napisał np. „Marsz Jubileuszowy na 50-lecie Orkiestry”, a jesienią 1967 roku, po śmierci żony, piękny marsz żałobny „Ostatnia droga ukochanej”, który grała nasza orkiestra Prowadził dwie orkiestry: Kolejową w Piotrkowie i Parafialną w Witowie. Kiedy zmarła jego żona rozstał się z Orkiestrą Kolejową i poświęcił wyłącznie orkiestrze w Witowie. Lekcje prowadził w każdą niedzielę. Wiosną i latem zawsze przychodził z Piotrkowa na piechotę przez las bugajski. Był obdarzony ogromnym poczuciem humoru. Potrafił każdego ucznia zachęcić do nauki, chociaż był wymagającym nauczycielem. Odszedł z Witowa ze względu na stan zdrowia.
ODNOWICIEL i I PREZES Józef Sęczkowski z Kolonii Witów Dzięki niemu w 1945 roku reaktywowano orkiestrę. Śmiało można go nazwać ojcem-odnowicielem. Był rolnikiem. Kochał muzykę. Uczył się grać na trąbce, grał na alcie, waltorni i na bębnie. Należał do zespołu jeszcze przed wojną. Po wojnie razem z Romanem Robertem z Uszczyna zebrał dawnych muzyków. Miał w sobie upór i wolę działania, a swoją wytrwałością i przykładem zachęcał innych. Taki prawdziwy, oddany idei społecznik. Nic dziwnego, że w 1946 roku został I prezesem orkiestry i był nim do początków lat 80. Kiedy nie było telefonów, samochodów i nie każdy miał rower, on obchodził całą parafię, żeby zawiadomić zespół, że musi się zebrać, bo następnego dnia gra np. na pogrzebie albo jakiejś innej uroczystości. Pilnował, dbał, pomagał. Zespół darzył go ogromnym szacunkiem. Odszedł kiedy ciężko zachorował. Opowiadano mi, że już sparaliżowany chorobą, kiedy grała orkiestra prosił o otwarcie okna, żeby lepiej ją słyszeć. Do końca pozostał jej oddany.
II PREZES Eulogiusz Bauer z Zalesic Drugi długoletni prezes (od 1984 do 2011 roku), chociaż nie od razu przejął tę funkcję po odejściu p. Sęczkowskiego. Dobry organizator i człowiek bardzo oddany tej pracy. Jemu orkiestra zawdzięcza m.in. umundurowanie i przekształcenie z parafialnej w parafialno-strażacką czyli przejście pod szyld Ochotniczej Staży Pożarnej w Witowie. Zorganizował też kolejne wspaniałe jubileusze (w 1993 r. i 2004 r.). Dzięki niemu orkiestra mogła sprawnie funkcjonować w trudnych czasach zmian ustrojowych po 1989 roku. Grał na trąbce. Teraz tradycję kontynuuje w orkiestrze jego syn Jan. Też gra na trąbce. |
|