Sanktuarium Maryjne Matki Bożej Zwiastowania

Parafia Św. Małgorzaty i Św. Augustyna w Witowie

 

ks. Krzysztof Nalepa

PONIŻSZY TEKST STANOWI TREŚĆ BROSZURY: „KS. ROCH ŁASKI – WIERNY BOGU I OJCZYŹNIE, 100. ROCZNICA URODZIN 1902-2002”, WITÓW 2002,  wydanej przez Regionalne Stowarzyszenie Społeczno Kulturalne w Bełchatowie.

 

KS. ROCH ŁASKI – WIERNY BOGU I OJCZYŹNIE

 WSTĘP 

   Na progu Wielkiego Jubileuszu Chrześcijaństwa Ojciec Święty Jan Paweł II apelował, by utrwalać pamięć o męczennikach XX wieku. Wiele Kościołów lokalnych postarało się o przybliżenie sylwetek męczenników z czasów II wojny światowej oraz z czasów totalitaryzmu komunistycznego. Prace te trwają do dziś, bowiem co pewien czas można spotkać nowe publikacje o pięknych kartach życia tych, którzy oddali je za najwyższe wartości.

    Historia naszej archidiecezji łódzkiej również posiada wiele kart zapisanych przez życie kapłanów męczenników, czy to w czasie II wojny światowej, czy też już po jej zakończeniu. Do duszpasterzy, o których nie można zapomnieć należy ks. Roch Łaski, więzień obozu w Dachau, po wojnie proboszcz w Witowie, zamęczony przez UB. Ten kto prześledzi jego życie naznaczone stygmatem cierpienia może nazwać go męczennikiem. Trzy lata temu, w maju 1999 r. przypadła 50. rocznica jego śmierci, obchodzona uroczyście w Witowie, natomiast w bieżącym roku 2002, w miesiącu sierpniu, upłynie 100. rocznica jego urodzin.

   W tym miejscu wyrażam szczere podziękowanie panu Antoniemu Owczarkowi – prezesowi Regionalnego Stowarzyszenia Społeczno Kulturalnego w Bełchatowie za zainteresowanie się postacią ks. Rocha Łaskiego i za chęć opublikowania niniejszego opracowania. 

      POCZĄTEK ŻYCIA I PIERWSZE LATA KAPŁAŃSTWA

     Roch Łaski urodził się 16 sierpnia 1902 r. w miejscowości Gulewo, w powiecie gostynińskim. Rodzice Michał i Józefa wszczepili swym dzieciom (było ich siedmioro) religijne wychowanie. W 1922 r. Roch Łaski zapukał do furty seminarium duchownego w Łodzi. (Diecezja łódzka została powołana do istnienia przez papieża Benedykta XIV 20 grudnia 1920 r. Pierwszym biskupem ordynariuszem został ks. Wincenty Tymieniecki, który sprawował swój urząd do śmierci w 1934 r.) Roch Łaski podczas studiów seminaryjnych zyskał sympatię wszystkich; lubili go profesorowie i koledzy, imponował siłą fizyczną, zdrowym humorem i oryginalnym dowcipem, a przede wszystkim pilnością i pobożnością. Wyświecony na kapłana 13 listopada 1927 r. w Łodzi rozpoczyna pracę duszpasterską. Na swoim obrazku prymicyjnym napisał słowa „Bóg i Ojczyzna”. Zostaje prefektem najpierw w Jeżowie, Rudzie Pabianickiej i wreszcie w katedrze łódzkiej. Jeszcze przed wojną był proboszczem dwóch parafii: Narodzenia NMP w Łękawie (od IV 1932 do IV 1934) i Matki Boskiej Częstochowskiej w Żeroniach. Organizuje życie religijne świeżo powstałych parafii.

  Nie zachowały się jakieś szczegółowe opisy działalności ks. Łaskiego przed wojną. Można by w parafiach, w których duszpasterzował szukać świadków jego życia lub informacji o nim zapisanych np. w kronikach. Ale trzeba stwierdzić, że byłyby to szczątkowe dane o życiu kapłańskim ks. Rocha. Według słów ks. Wacława Sitka, który wygłosił kazanie na jego pogrzebie już przed wojną jako młody kapłan rozwijał cześć i nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusowego oraz do Matki Bożej. Był człowiekiem modlitwy. Z niej czerpał pogodę ducha i tężyznę. Kazania głosił językiem przystępnym, odznaczał się uczynnością i poświęceniem bez reszty. Kochał przyrodę i ludzi, był bezwzględnie posłuszny biskupowi diecezjalnemu, a przez niego Stolicy Apostolskiej. Dbał o czystość serca, umiał rozeznawać mądrze i szedł zawsze za głosem Ewangelii. Służył każdemu potrzebującemu słowem, radą i czynami miłosierdzia. Troszczył się także o kościół materialny, zwłaszcza na stanowisku proboszcza. W Łękawie parafianie nazywali go Rosiem, co może świadczyć o tym, że był człowiekiem bardzo przystępnym. W Żeroniach odmalował kościół parafialny, sprawił nową ambonę i dzwony.

   Ks. Roch Łaski w początkach swego kapłaństwa wyjeżdżał z dziećmi i młodzieżą na kolonie letnie. Zastępował nie jednemu dziecku ojca lub matkę. Patrząc na późniejsze jego życie można sądzić, że w latach poprzedzających wybuch II wojny światowej mocno związał się z wojskiem i ruchem harcerskim. Zachowało się kilkanaście zdjęć sprzed wojny na których widać ks. Rocha Łaskiego w mundurze wojskowym na różnych zlotach, spotkaniach czy uroczystościach. Ta służba Ojczyźnie musiała być mu droga, skoro już na obrazku prymicyjnym na nią wskazał. Można też uważać, że rodzina jego pielęgnowała ducha patriotyzmu i miłości do Ojczyzny. Z jego wyjazdów z pierwszych lat kapłaństwa zachowała się pamiątka, którą ofiarował swej rodzinie. Mianowicie w 1931 r. ks. Roch był w Gdyni. Trudno dziś ustalić czy tam przebywał prywatnie czy też z jakąś grupą. Artysta St. Murlewski podpisany na kartce formatu pocztówki wykonał wycinankę z czarnego papieru profilu ks. Łaskiego, ubranego w sutannę i charakterystyczny kapelusz na głowie. Ten kapelusz łatwo rozpoznać na różnych zachowanych zdjęciach. Ks. Łaski często go nosił. Ta kartka jest podpisana przez ks. Rocha w ten sposób: „Pamiątka z Gdyni 5/VII. 31 r.”  

 LATA II WOJNY ŚWIATOWEJ I WYZWOLENIE 

   Związki ks. Rocha Łaskiego z wojskiem musiały być znaczące skoro na początku wojny pełni funkcje kapelana podczas obrony Stolicy. Nie zachowały się żadne informacje dotyczące powołania ks. Łaskiego na to stanowisko. Nie wiadomo jaki miał wówczas stopień wojskowy. Być może obrona Warszawy, w której uczestniczył przyniosła mu kolejny awans.

  Podczas tych tragicznych dla Polski dni rodzina ks. Łaskiego otrzymała wiadomość, że zginął on podczas walk, ale wkrótce ta informacja okazała się nieprawdziwa. Po tych wydarzeniach najprawdopodobniej wraca do Żeroni, pracując tu do 6 października 1941 r.

  Niemcy podczas wojny systematycznie nasilają walkę z Kościołem katolickim, który jest jedyną ostoją polskości. Walkę tę prowadzi i nią kieruje polakożerca Greiser. Jako pan i zarządca poznańskiego, ziemi warckiej i południowego okręgu inowrocławskiego wydaje rozkaz, żeby na tych ziemiach aresztować polskich księży i umieścić ich na forach w Poznaniu i w zniszczonej fabryce w Konstantynowie pod Łodzią. Gestapo poznańskie, łódzkie i inowrocławskie spełnia rozkazy Greisera i wczesnym rankiem wspomnianego już 6 października 1941 r. aresztuje 550 księży i osadza ich w przeznaczonych miejscach. Tutaj pozostają przez trzy tygodnie. W grupie kapłanów osadzonych w Konstantynowie znalazł się ks. Roch Łaski. Rozpoczyna się dla niego bardzo trudny okres życia. Ks. Ludwik Bujacz – współwięzień – tak opisuje te dni:  „Warunki okropne, na forach ciemno, ciasno i duszno, obchodzenie się z więźniami straszne, bicie, ćwiczenia karne i zmęczenie wyszukaną a bezcelową pracą. Nie lepiej było w Konstantynowie – trzy dni spania na gołych deskach i strugi wody wdzierającej się przez otwory w dachu. Po trzech dniach przywieziono wóz targanej słomy i rozrzucono na podłodze. To miało zastąpić sienniki. Gestapo przez cały czas pobytu na forach i w Konstantynowie przeprowadza formalności związane z dalszym wyjazdem. Aby jednak zachować pozory, że nie mają złych zamiarów względem aresztowanych, powtarzali często, że wszyscy będą zwolnieni i wywiezieni do Generalnej Guberni. 28 października przygotowali grupy po 25 osób i osobowymi samochodami przewieźli wszystkich z Konstantynowa na stację Karolew w Łodzi i kazali wsiadać do pociągu osobowego. Do każdego przedziału przeznaczono sześć osób, każdy szósty, tak zwany szóstkowy był odpowiedzialny za całość swego kompletu. W razie ucieczki kogoś z przedziału, szóstkowy miał natychmiast o tym donieść, co więcej grożono mu, że będzie rozstrzelany, jeśli ktoś ucieknie. Po załadowaniu pociągu gestapowcy zamknęli wszystkie drzwi na klucz, by nikt w drodze nie uciekł. Od czasu do czasu, w biegu pociągu, sprawdzał gestapowiec, czy wszyscy są w wagonie. Z pociągu widzieliśmy, jak na stacji grupa Niemców, w cywilnych ubraniach, przypatrywała się nam spoza wagonów. Była to straż pilnująca, by ktoś z nas nie ukrył się między wagonami towarowymi. Około godziny 17-tej nasz transport wyruszył do miejsca swego przeznaczenia. Po 36 godzinach, dnia 30. października przyjechaliśmy na dworzec kolejowy w Dachau”. (Ks. Ludwik Bujacz, Obóz koncentracyjny w Dachau, Łódź 1946) Ks. Łaski zatem wraz ze współwięźniami rozpoczyna nowy okres strasznego życia. Pociąg przyjechał do Dachau o godz. 4 rano. Na dworze był śnieg i mróz. Więźniowie czekali zmarznięci i głodni do godz. 6. Następnie przyszło sześćdziesięciu SS-manów, którzy zaprowadzili do obozu naszych kapłanów jak zbrodniarzy. Po przybyciu na miejsce więźniów wprowadzono w „nowe życie”. Sprawdzono obecność imiennie i spisano ponownie ich personalia. Trzeba było się rozebrać i oddać wszystko co się miało przy sobie. Każdy musiał zapamiętać swój numer obozowy. Ludzie stali się numerami. Nasz ks. Roch Łaski otrzymał numer obozowy 28328. Potem więźniów ostrzyżono, wydezynfekowano, każdy się wykąpał i otrzymał więzienne ubranie czyli pasiaste łachmany, często za krótkie i za ciasne. Na nogi otrzymali drewniane buty z płóciennym wierzchem. Skarpet nie dostali, ani czapek na głowy. Po tym wstępie ustawiono więźniów piątkami i zaprowadzono na blok 28 – nowe miejsce zamieszkania. Przez świeckich więźniów ten blok nazwany był plebanią. Rozpoczęło się dalsze wprowadzanie w życie obozowe. Nauka regulaminu, ścielenie łóżek, dbałość o szafki, buty, czystość menażek itp. Można sobie wyobrazić w tej chwili stan ducha tego człowieka: gorliwego kapłana i patrioty. On który z pracą duszpasterską łączył służbę dla Ojczyzny teraz zostaje w taki sposób potraktowany przez najeźdźcę. 

  Ks. Roch Łaski nie spisał swych przeżyć obozowych. Czasem opowiadał o nich rodzinie, która przechowuje te wspomnienia. Wiadomo, że doznał tam wielu upokorzeń: bicia, kopania, głodu, pracy w kamieniołomie. Praca w obozie obowiązywała przez 12 godzin, od 6 do 18-tej. Trudno dokładnie odtworzyć zajęcia  ks. Łaskiego w obozie. Ale jest pewne, że nie użalał się nad sobą. Świadczą o tym dwa wspomnienia rodzinne. Kiedy jakimś cudem otrzymał list od swej siostry – która również przebywała w Niemczech na robotach – na jej pytania co do swego stanu zdrowia i potrzeb odpowiedział, że czuje się dobrze i nic mu nie potrzeba. Siostra jednak wysłała do obozu dla brata paczkę, ale nie wiadomo czy ją otrzymał. O drugim epizodzie opowiadał sam ks. Łaski. Kiedyś idąc do pracy został zatrzymany przez pewnego człowieka, który zwrócił się do niego po imieniu z zapytaniem czy jutro też będzie tędy przechodził. Odpowiedział, że tak. Nazajutrz od tego nieznajomego człowieka otrzymał coś do jedzenia i trochę odzieży. Nie wiadomo, czy mu się przydały te rzeczy, czy rozdał je bardziej potrzebującym czy też zabrano mu je. Postawa taka wypływała z głębokiej duchowości ks. Łaskiego. Odarty z szaty kapłańskiej, przywdziany w łachman obozowy stał się pokutnikiem. Te wszystkie upokorzenia i trudy ukształtowały w nim nowego człowieka, jeszcze bardziej otwartego i wrażliwego na ludzką niedolę. Dla ks. Rocha i wielu innych kapłanów jedynym promieniem była wiara. Łączność z Bogiem nadawała sens ich życiu. W obozie w Dachau było więzionych 1200 polskich księży. Nie wolno było im wypełniać swej posługi. Niemcy ziali do nich nienawiścią. Mimo tego w każdej izbie kapłani wybrali ojca duchownego, który troszczył się o życie duchowe, wieczorem odmawiał modlitwy, prowadził rachunek sumienia i kończył błogosławieństwem. Wkrótce za pośrednictwem komand wyjazdowych postarali się o hostie, komunikanty i wino, by następnie w ścisłej tajemnicy sprawować Mszę św. Kapłani w pełnej dyskrecji świadczyli pomoc duchową więźniom udzielając im sakramentów i prowadząc rekolekcje. Ich postawa podnosiła na duchu wielu. To życie religijne wyszło na jaw jako już zorganizowane po wyzwoleniu obozu.

  29 kwietnia 1945 r. obóz w Dachau został wyzwolony o godzinie 17.15 przez osiemdziesięciu żołnierzy amerykańskich 7 armii generała Pattona. Była to niedziela. Panowała wielka radość, więźniowie rzucali się sobie na szyję i entuzjastycznie witali żołnierzy amerykańskich. Zaraz po wyzwoleniu ks. Roch Łaski zachorował niebezpiecznie na tyfus brzuszny, z którego szczęśliwie wyszedł cało. Po wyzwoleniu życie w obozie jeszcze toczyło się ale już nie w poniżeniu i upodleniu. Więźniowie byli poddawani leczeniu, przygotowywano dla nich ubrania, wystawiano dokumenty. Ks. Łaski pełni wówczas posługę kapelana Polskich Sił Zbrojnych w stopniu majora. Zachowało się kilka zdjęć na których widać ks. Łaskiego odprawiającego Mszę św. polową w Dachau. W obozie na głównej ulicy przed placem zbiórkowym stanął duży krzyż, a na nim zawieszono obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Przy tym krzyżu Polska w Dachau zaniosła 3 maja dziękczynienie za zwycięstwo. Dla byłych więźniów z poszczególnych krajów przygotowywano transporty; w tym czasie nasi kapłani udawali się do wielu miejsc ze swoją posługą i krzepili ludzkie serca.

 POWRÓT DO OJCZYZNY I NOWE PRZEŚLADOWANIA 

Ks. Roch Łaski wraca do Ojczyzny 14 kwietnia 1946 r. Potwierdza to adnotacja Punktu Emigracyjnego w Legnicy dokonana w jego legitymacji byłego jeńca wojennego. Wraca do Polski w mundurze wojskowym z dystynkcjami i krzyżem w klapie. (Nie od razu można było dostać sutannę). Jego powrót, ubiór i zaangażowanie patriotyczne nie podobały się „nowej władzy”. Czas powojenny będzie dla niego kolejną drogą krzyżową.

Po załatwieniu formalności udaje się od razu do swej parafii w Żeroniach, gdzie organizuje życie religijne. Ale wkrótce władza diecezjalna przenosi go w uznaniu zasług na probostwo do Witowa. Biskupem diecezjalnym w Łodzi był wówczas Włodzimierz Jasiński, który podczas wojny przebywał internowany w Bieczu koło Jasła. Najprawdopodobniej po powrocie z Niemiec ks. Łaski spotkał się z biskupem Jasińskim. Ale na ten temat brak informacji. Według wspomnień rodzinnych ks. Łaski był bardzo szanowany przez biskupa Klepacza, który objął rządy w diecezji łódzkiej po złożeniu rezygnacji przez biskupa Jasińskiego. (20 grudnia 1946 r. Stolica Apostolska przyjęła jego rezygnację mianując go arcybiskupem tytularnym Dryzypary, a na jego miejsce powołała ks. Michała Klepacza. Ten przyjął święcenia biskupie 13 kwietnia 1948 r. w kościele farnym w Białymstoku, a 20 kwietnia tegoż roku odbył ingres do katedry łódzkiej.) Jest prawdopodobne, że mogło dojść do jednego lub kilku spotkań ks. Łaskiego z nowym biskupem łódzkim.

W Witowie, w parafii św. Małgorzaty, Panny i Męczennicy ks. Roch Łaski pasterzował prawie trzy lata. Był 13 proboszczem. W krótkim czasie dokonał bardzo wiele. 

Wspólnie z parafianami w trudnych powojennych czasach otynkował w 1947 r. duży, ponorbertański kościół barokowy.  Niektóre przekazy podają, że większość prac wykonał samodzielnie. Ufundował dzwony, urządził misje, zaprowadził i ugruntował nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusowego. Odznacza się pracowitością, dobroczynnością, werwą. Ks. Łaski w kronice parafialnej w Witowie nie pozostawił ani jednego zdania. Ale cenną pamiątką z okresu jego pracy w Witowie jest wpis dokonany przez biskupa ordynariusza Michała Klepacza z okazji wizytacji kanonicznej parafii w dniach 3-4 czerwca 1948 r. Pasterz diecezji wyraża wielkie uznanie dla pracy księdza proboszcza Łaskiego, dla jego energii, mimo przebytego obozu w Dachau. Wpis kończy się błogosławieństwem udzielonym proboszczowi i parafianom. Można śmiało przypuszczać, że podczas tej wizytacji biskup Klepacz poświęcił odnowiony kościół w Witowie. Zachowała się fotografia, na której obok biskupa Klepacza stoi ks. Łaski. Ta fotografia według świadectw rodzinnych została wykonana podczas tej wizyty biskupa w parafii.

Ks. Roch Łaski po przebyciu obozu koncentracyjnego w Dachau ciesząc się z odzyskanej wolności chciał jak najwięcej zdziałać dobra. Nie tylko dba o wygląd kościoła parafialnego, życie religijne, ale przede wszystkim dostrzega ludzi potrzebujących. Parafianie mieli do niego łatwy przystęp. On doświadczywszy okropnego upokorzenia, głodu, nędzy starał się spieszyć z pomocą ludziom w różnych potrzebach. Jedna parafianka opowiada, że będąc dzieckiem otrzymywała od ks. Łaskiego pieniądze, aby pewnej rodzinie ubogiej kupowała jedzenie. Ks. Łaski nie chciał narzucać się swoją osobą, umiał dyskretnie pomagać. O jego wielkim sercu świadczy fakt, że utrzymywał i kształcił do swej śmierci swego bratanka zamieszkującego na plebani w Witowie.

Jednak pracy ks. Rocha Łaskiego w Witowie towarzyszyła niechęć organów bezpieczeństwa. Nieustannie był o coś posądzany, wzywany na przesłuchania, szykanowany, wywlekany do lasu i bity. Ponoć nawet podrzucano mu broń. Jego piękna przeszłość będąca służbą Bogu i Ojczyźnie nie podobała się. Pewien parafianin witowski wspomina, że będąc dzieckiem pasł krowy niedaleko lasu w pobliżu kościoła. Widział jak prowadzono tam ks. Łaskiego i okropnie bito. Czynili to funkcjonariusze UB. Po prostu nowej władzy w Polsce nie leżał taki człowiek, który oprócz tego, że był księdzem był także mocno zaangażowany w służbę na rzecz Ojczyzny będąc kapelanem Wojska Polskiego. Przecież po wojnie religię i duchowieństwo za wszelką cenę oddzielano od życia społecznego i różnych organizacji.

W Wielki Piątek 1949 r. ks. Łaski został aresztowany przy ołtarzu w kościele i wywieziony z Witowa. Nie wiadomo gdzie, może do Łodzi. Przesłuchiwano go i torturowano. Po tym wydarzeniu wrócił na kilka dni do Witowa. Z tych dni zachował się list pisany przez ks. Łaskiego do rodziny. Dziękuje w nim za życzenia świąteczne i przeprasza za to, że długo nie odpisywał gdyż „był trochę chory”. Starsza parafianka mieszkająca w Kłudzicach mówi, iż na początku maja 1949 r. kiedy odprawiano nabożeństwa majowe podczas procesji wokół kościoła widziano w oknie plebani ks. Łaskiego, bardzo zmienionego, obandażowanego. Widok ten wycisnął na nie jednym człowieku łzy. W pierwszych dniach maja ks. Łaski ponownie wywieziony został z Witowa i umieszczony na oddziale neurologicznym szpitala przy ul. Aleksandrowskiej w Łodzi. Matka i siostra ks. Łaskiego otrzymały zgodę na odwiedziny. Ks. Roch powiedział im wówczas, że widzą się po raz ostatni, pokazał poranione plecy. Cały język miał pogryziony z bólu, ponieważ w różny sposób znęcano się nad nim. Ks. Łaski był wykończony fizycznie i psychicznie. W tym stanie otrzymuje list od swych parafian (datowany 6.V.1949 r.), którzy zapewniają go o modlitwie w intencji jego szybkiego powrotu do zdrowia i do parafii. Piszące list osoby nie zdawały sobie sprawy co tak naprawdę dzieje się z księdzem proboszczem. Być może uczyniły to celowo chcąc uniknąć cenzury, albo funkcjonariusze UB zadbali i o to, by miejscowa ludność zupełnie była zdezorientowana a może i zastraszona. Nie było to trudne, bowiem w każdej wiosce jedna, dwie osoby współpracowały z UB i donosiły o wszystkim co się działo. Te osoby rozsiewały też złe i nieprawdziwe informacje na różne tematy. Czerpały z tego zyski. Ale przecież takie postawy to zdrada Boga, Ojczyzny i człowieka. Ludzie ci nie mieli żadnego kręgosłupa moralnego i duchowego. Ponoć niektórzy z nich żyją do dziś.

Podczas odwiedzin swych bliskich ks. Łaski powiedział zdanie, które wypowiadali do niego funkcjonariusze UB: „Ksiądz mógł Dachau przeżyć, ale UB ma lepsze metody i tu ksiądz nie przeżyje”. Okazało się to okrutną prawdą, ponieważ 13 maja 1949 r. ks. Roch Łaski odchodzi z tego świata. Wolą  ks. Łaskiego było, aby pochować go w Witowie. Rodzina zachowała jego testament z dnia 5 kwietnia 1949 r. Oto jego fragment: „Przepowiadając innym śmierć i ja sam muszę do niej być przygotowany i dlatego sporządzam ten testament. Trumna ma być prosta, złożona do ziemi w Witowie na cmentarzu. Testament wykona dziekan mój ksiądz Antoni Łukasik".

Pogrzeb ks. Rocha Łaskiego odbył się w Witowie, w poniedziałek 16 maja 1949 r. Przybyło 33 kapłanów. Obrzędom przewodniczył ks. dziekan kan. Zygmunt Wertyński. Kazanie w kościele wygłosił ks. Wacław Sitek – druh z obozu w Dachau. Porównał w nim życie ks. Łaskiego do poszczególnych części Mszy św. Ostatnie słowo przy grobie wygłosił ks. Józef Olczyk pochodzący z parafii witowskiej. Na pogrzeb do Witowa przybyły delegacje parafialne z Łękawy i Żeroni. Uczestniczyły tłumy ludzi. Trumnę do kościoła jak i na cmentarz nieśli strażacy. Pogrzeb ten był wielką manifestacją. Zachowało się kilkanaście zdjęć. Widać na nich przy kościele i na cmentarzu bardzo wiele osób. Drugi szczegół wyłaniający się z tych unikalnych pamiątek to widok ładnie odnowionego kościoła witowskiego. Wcześniej już wspomniano o tym, że ks. Łaski wspólnie z parafianami odnowił zewnętrzną elewację świątyni.

Pogrzeb ks. Łaskiego miał również głęboką wymowę liturgiczną. Wskazał na nią kaznodzieja ks. Sitek. Dzień 16 maja to wspomnienie św. Andrzeja Boboli, męczennika. Była to również oktawa uroczystości św. Stanisława, biskupa – męczennika. Przez ten związek uwypuklona została ofiara życia ks. Łaskiego, którego też można nazwać męczennikiem. Ponadto odbył się on w miesiącu maju, Matki Bożej, do której ks. Roch miał wielkie nabożeństwo.

  50. ROCZNICA ŚMIERCI KS. ROCHA ŁASKIEGO

Dobrze się stało, że ofiara życia ks. Rocha Łaskiego nie została zapomniana. 9 maja 1999 r. w kościele św. Małgorzaty w Witowie odbyła się uroczystość 50-lecia jego śmierci. Najpierw odprawiono Eucharystię, której przewodniczył ks. dr kan. Waldemar Kulbat – redaktor „Niedzieli łódzkiej”. Mszę św. koncelebrowali: ks. kan. Tadeusz Jędrzejak – miejscowy proboszcz, ks. kan. Franciszek Semik – proboszcz parafii NMP Królowej Polski we Włodzimierzowie i dziekan sulejowski, ks. kan. Kazimierz Ciosek – proboszcz parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Zelowie, niegdyś proboszcz w Witowie, ks. Józef Łągwa, jezuita – proboszcz parafii Najświętszego Imienia Jezus w Łodzi, pochodzący z parafii Witów oraz ks. Krzysztof Nalepa – wikariusz parafii św. Józefa w Łodzi – Rudzie. Ponadto uczestniczyli: ks. prał. Stanisław Socha – proboszcz parafii św. Jakuba w Piotrkowie, niegdyś proboszcz witowski i ks. Piotr Kotas – miejscowy wikariusz. Ks. Tadeusz Jędrzejak w słowie powitalnym na rozpoczęcie Mszy św. wypowiedział zdanie, które najlepiej charakteryzuje życie ks. Łaskiego: „jest on ofiarą dwóch totalitaryzmów – hitlerowskiego i stalinowskiego”. Myśl tę rozwinął w okolicznościowym kazaniu ks. Waldemar Kulbat. Kaznodzieja ukazał ofiarę ks. Rocha Łaskiego na tle martyrologii Kościoła w czasach systemów totalitarnych: hitlerowskiego i komunistycznego. W latach 1939 – 1945 terror hitlerowski objął 6565 księży katolickich, kleryków, braci i sióstr zakonnych przy czym 2810 poniosło śmierć (w tym 6 biskupów). 750 księży zginęło w Dachau, w tym 129 z diecezji łódzkiej. Łącznie w obozach koncentracyjnych zginęło 1250 księży katolickich. Nieznana jest liczba księży poddawanych torturom, w tym także eksperymentom medycznym. Po zakończeniu wojny wielu myślało, że nadeszło prawdziwe wyzwolenie. Ta postawa zmieniła się wraz z oznakami walki z religią w imię innego systemu. Najpierw rozpoczęły się prześladowania Kościoła na Wschodzie. Represje objęły 50% duchowieństwa na Litwie i Łotwie, 70% na Białorusi i Ukrainie. Ogółem w latach 1944 – 55 w więzieniach, łagrach i na zesłaniu przebywało 700 księży. 12 września 1945 r. zerwano jednostronnie konkordat oraz podjęto próby ograniczenia dostępu religii do szkół. Wprowadzane zmiany prawnie zmierzały do ateizacji społeczeństwa w 95% katolickiego. Antykościelną agresję wywołało także potępienie przez biskupów zbrodni UB, likwidacji stronnictw katolickich, potępienie cenzury. Wrogiem dla totalitarnego systemu był zarówno działacz PSL jak i duchowny. Miejscem wykluwania się zbrodni było Biuro Polityczne PPR. Obawiano się wpływu duchownych na młodzież, zarzucani im propagandę antyrządową, sympatię i wspieranie podziemia niepodległościowego. Od wiosny 1947 r. w Biurze Politycznym KC PZPR dojrzewała myśl o wszechstronnym uderzeniu w Kościół katolicki. Jednym z jego elementów miało być „systematyczne rozpracowanie Kościoła w terenie”. Zjawiskiem na porządku dziennym stało się nękanie duchownych sankcjami materialnymi, aresztowania, ataki prasowe i pokazowe procesy. W latach ucisku i prześladowań Kościół Chrystusowy składał zarówno przez swoich pasterzy jak i wspólnoty wiernych świadectwo wierności Krzyżowi i Ewangelii. Takie były czasy, w których przyszło żyć i duszpasterzować w Witowie ks. Łaskiemu. Ewangeliczna postawa wywoływała sprzeciw, prześladowanie i poniżenie ze strony tych, którzy kwestionują Boże prawo. Nic dziwnego, że system totalitarny prędzej czy później uderza we wszystko co ludzkie i chrześcijańskie.

     Na końcu Mszy św. ks. kan. Jędrzejak poświęcił i odsłonił w kruchcie kościoła tablicę pamiątkową dedykowaną ks. Łaskiemu. Oto napis na tej tablicy: „Ś.P. – KS. ROCH ŁASKI – UR. 1902 – ZM. 1949 – KAPELAN WOJSKA POLSKIEGO – WIĘZIEŃ OBOZU W DACHAU – PROBOSZCZ PARAFII WITÓW – MODLITWĄ, CIERPIENIEM, PRACĄ –  SŁUŻYŁ LUDOWI BOŻEMU – WDZIĘCZNI PARAFIANIE – W 50 ROCZNICĘ ŚMIERCI – 9.V.1999”. Po zakończonej Eucharystii kapłani i wierni udali się na cmentarz parafialny, gdzie przy grobie ks. Łaskiego odmówiono wspólnie modlitwy. Ten grób specjalnie na tę rocznicę został gruntownie odnowiony z inicjatywy parafian. Ks. kan. Waldemar Kulbat dokonał jego poświęcenia. Oto napisy na grobie. Stary na cokole pod zdjęciem ks. Łaskiego brzmi: „ŚP. – KS. ROCH ŁASKI – PROBOSZCZ PARAFII WITÓW – B. WIĘZIEŃ DACHAU – 16.VIII.1902 + 13.V.1949 – PROSI O ZDROWAŚ MARIO – PROBOSZCZOWI PARAFIA WITÓW”. Nowy napis krótszy na płycie grobowej jest następujący: „DROGIEMU KSIĘDZU PROBOSZCZOWI – W 50 ROCZNICĘ ŚMIERCI – W NAJGŁĘBSZYM HOŁDZIE – PARAFIANIE – 9.V.1999”. Tego dnia do Witowa przybyli przedstawiciele rodziny ks. Łaskiego z różnych miejsc w Polsce.

  Jeszcze jedna uroczystość związana z ks. Rochem Łaskim. 13 czerwca 1999 r. podczas popołudniowej Mszy św. w kościele św. Małgorzaty w Witowie została poświęcona figura Matki Bożej Fatimskiej, którą z kolei przeniesiono procesjonalnie do wybudowanej kapliczki w Witowie-Kolonii. Kapliczka ta jest pamiątką VII pielgrzymki Ojca Świętego Jana Pawła II do Polski, zewnętrznym znakiem przygotowań parafii do Trzeciego Tysiąclecia Chrześcijaństwa i przypomina 50. rocznicę męczeńskiej śmierci ks. Rocha Łaskiego. Została ufundowana przez proboszcza i parafian. Uroczyste poświęcenie kapliczki pięknie korespondowało z dokonaną w tym samym dniu przez Ojca Świętego w Warszawie beatyfikacją 108 męczenników z czasów II wojny światowej. Delegacja parafii z ks. Piotrem Kotasem – wikariuszem uczestniczyła we Mszy św. beatyfikacyjnej w Warszawie. Na miejscu obrzędom przy nowej kapliczce przewodniczył ks. kan. Tadeusz Jędrzejak – proboszcz. Oto napis z tablicy przytwierdzonej do kapliczki: „Z MARYJĄ W TRZECIE TYSIĄCLECIE CHRZEŚCIJAŃSTWA – PAMIĄTKA PIELGRZYMKI OJCA ŚWIETEGO JANA PAWŁA II DO OJCZYZNY – WITÓW-WARSZAWA 13.VI.1999 R. – KAPLICZKĘ UFUNDOWALI PARAFIANIE”. 

   Z perspektywy minionych 50 lat ks. Roch Łaski wyłania się jako człowiek, który pokazuje jak w każdej sytuacji życiowej stawać przy Chrystusie, bronić prawdy. Zapłacił największą cenę za miłość do Boga i Ojczyzny. Można zatem ufać, że ta jego ofiara nie ulegnie zapomnieniu i będzie wydawać konkretne owoce w postaci umiłowania przez następne pokolenia wartości największych, ewangelicznych.

 ZACHOWANE DOKUMENTY KS. ROCHA ŁASKIEGO

 Niektóre wiadomości wykorzystane w niniejszym opracowaniu pochodzą z niewielkiej ilości dokumentów, które w jakiś sposób ocalały. Przechowała je rodzina. Oto ich wykaz:

1.     Legitymacja b. jeńca wojennego nr 89569 wydana 7.XI.1945 r. Zawiera imię, nazwisko, datę urodzenia, wyznanie, stopień wojskowy (tu wpisano: major kapelan), ostatni przydział wojskowy (wpisano: obrona Warszawy). W tejże legitymacji również znalazła się informacja: „Rejestrowany P. E. w Legnicy 14.IV.1946”. Legitymacja zawiera też odcisk palca ks. Łaskiego. Przy dacie wystawienia widnieje pieczęć oficera kontaktowego i podpis: B. Szymanowski. Jest składana w trzech częściach.

2.     Fragment innej legitymacji wydanej przez Stowarzyszenie b. Więźniów Politycznych Obozów Koncentracyjnych. Pieczątka z taką treścią przystawiona jest na zdjęciu przedstawiającym ks. Łaskiego w pasiaku obozowym. Pod zdjęciem własnoręczny podpis ks. Łaskiego. Z drugiej strony nr legitymacji: A. 21.

3.     Odpis z Wyciągu Aktu Zejścia. W lewym górnym rogu: „Rzeczypospolita Polska, Urząd stanu Cywilnego w Łodzi, Obwód Północny, Nr. 768/1949”. Oto właściwa treść dokumentu: „Zaświadczam, że Roch Łaski lat 47 zmarł w dniu trzynastego maja, tysiąc dziewięćset czterdziestego dziewiątego --- 1949 roku w Łodzi, ulica Aleksandrowska 159 Stan cywilny zmarłego kawaler. Łódź, dnia 28 stycznia 1950 r. Urzędnik Stanu Cywilnego /-/ Franciszek Pstrąg”. W lewym dolnym rogu treść: „/pieczęć/ Urząd Stanu Cywilnego w Łodzi – na oryginale trzy znaczki opłaty skarbowej po 10 zł. skasowane urzędową pieczęcią.”. Na dole dokumentu podpis: M. Jendrzejczyk pod pieczątką: „Za zgodność”.

4.     Odpis „Zaświadczenia” wydanego chyba w celu ustalenia pobytu ks. Łaskiego w Witowie. Jest napisane takim językiem, że czytający go nie ustali pewnych faktów z życia ks. Łaskiego. Napisane jest niepoprawnym stylem. Oto jego treść. W prawym górnym rogu: „Kol. Witów dnia 26.1.50 r.” Poniżej właściwa informacja: „Niniejszym zaświadczam, iż ks. Proboszcz Łaski Roch był w Parafii Witów od roku 1947, przyjechał wiosną przebywał tylko do roku czterdziestego dziewiątego był na Parafii Witów i zmarł w miesiącu kwietniu lub maju.”. Poniżej: „dnia 26.1.50 r. /pieczęć/ Gromada kolonia Witów -  Sołtys - Gmina Uszczyn /-/ podpis nieczytelny”. Podobnie jak powyższy dokument pod pieczątką „Za zgodność” posiada podpis: M. Jendrzejczyk.

5.     Podobno zachował się testament ks. Rocha Łaskiego pisany 5.IV.1949 r. niedługo przed tragiczną śmiercią. Przygotowując niniejsze opracowanie korzystałem z fragmentu jego treści odpisanego przez siostrzenicę ks. Łaskiego. W całości ten fragment cytuję powyżej. Według relacji siostrzenicy testament jest w posiadaniu rodziny mieszkającej poza Łodzią.

6.     List pisany przez ks. Łaskiego do najbliższych niedługo po powrocie do Witowa. Cytuję go w całości: „+Moi Kochani. Na list Wasz z życzeniami świątecznymi odpisuję dopiero dziś, ponieważ byłem trochę chory. Obecnie czuję się lepiej. Jak rodzice oboje mogą przyjechać i ty Helciu to się wybierzcie do Witowa. Czekam na Was. Ksiądz proboszcz jak ma czas to też niech się wybierze. Dla całej rodziny życzę wielu łask Bożych. – XR. Łaski. Witów dn. 21.4.49 r.”

7.     List pisany przez przedstawicieli parafii do ks. Łaskiego, który przebywa w Łodzi. Przytaczam go także w całości: „Czcigodny Księże Proboszczu! Korzystam z okazji, aby od nas i od wielu, wielu parafian, przesłać naszemu Czcigodnemu i Ukochanemu Ks. Proboszczowi, najserdeczniejsze pozdrowienia i życzenia prędkiego powrotu do zdrowia! Ks. Proboszcz musi być zdrów i wrócić do nas, aby się samemu przekonać, jak Go parafianie cenią i kochają! Powszechnie słyszy się głosy „że takiego proboszcza Witów już dawno nie miał, takiego gospodarza i takiego ojca.” Modlą się więc gorąco parafianie dla Niego o zdrowie z taka wiarą, którą w sercach naszych sam Ksiądz Proboszcz ożywił i swym przykładem nas nauczył! Odbyła się już jedna Msza św. w kościele O.O. Bernardynów, potem będą i inne Msze św. i modlitwy o zdrowie Ks. Proboszcza, a choć dziś Pan Jezus doświadcza, to może dla większego uświęcenia Księdza Proboszcza i Jego owieczek! Cała parafia nasza czeka z utęsknieniem  prędkiego powrotu Czcigodnego Księdza Proboszcza. Łącząc wyrazy głębokiego szacunku, polecamy gorąco modlitwy nasze miłosierdziu Bożemu. – Maria Jędralska, Anna Nernheimowa, Wańkowska i Kuśmierska z Zalesic – d. 6/V. 49 r.”  Przy okazji wypada dodać, że Maria Jędralska i Anna Nernheimowa były rodzonymi siostrami i zamieszkiwały w pięknym jak na owe czasy domu w Poniatowie, przy ul. Lipowej prowadzącej do kościoła parafialnego. Miały dobre pochodzenie, więc mogły animować życie lokalnej wspólnoty i odgrywały w niej dużą rolę. Powyższy list napisany szlachetnym charakterem pisma, zawiera zwroty grzecznościowe i myśli, którymi w tamtych czasach niewielu ludzi się posługiwało. W roku 1954 sprowadziły do swego domu siostry Oblatki Serca Jezusa. W zamian za opiekę nad nimi do śmierci przepisały swój dom siostrom zakonnym. Dziś już ktoś inny użytkuje ten dom. Obie siostry pochowane są na cmentarzu w Witowie zaraz obok ks. Łaskiego. Na ich grobie dwie tablice. Treść na pierwszej brzmi: „Z Burkackich – Maria Jędralska – 1880 + 11.VIII.1979”. Napis na drugiej: „Z Burkackich – Anna Nernheim – 1882 + 26.IX.1959”.

8.     Zachowało się sporo zdjęć fotograficznych przedstawiających ks. Łaskiego. Część z nich wykonana została przed wojną. Pochodzą z uroczystości rodzinnych oraz parafialnych w których ks. Łaski brał udział. Na tychże zdjęciach ks. Łaski ubrany jest w sutannę z pasem lub ma założoną komżę. Trudno dziś ustalić miejsca i daty wydarzeń z tych fotografii. Koleje zdjęcia przedstawiają ks. Rocha w mundurze wojskowym. Zostały wykonane na różnych zlotach i uroczystościach wojskowych, często z udziałem młodzieży, w kaplicy wojskowej itp. Większość z nich zrobiono przed wojną, ale można przypuszczać, że niektóre pochodzą już z czasów II wojny światowej. I tu trudno powiedzieć, gdzie i kiedy zostały wykonane. Trzecia grupa zdjęć to również bardzo interesujący materiał. Pochodzą z obozu koncentracyjnego w Dachau i wykonano je już po wyzwoleniu. Widać na nich ks. Łaskiego odprawiającego Msze św. polową w obozie. Na ołtarzu wielki orzeł polski, barwy narodowe i ludzie tłumnie uczestniczący w modlitwie. Wreszcie kilkanaście zdjęć z pogrzebu ks. Łaskiego. Wykonane nie wiadomo przez kogo, ale są bardzo cenną pamiątką z tego smutnego dnia. Myślę, że je wykonał ktoś z rodziny. Pokazują parafię witowską w dniu 16 maja 1949 r. Aż dziw, że służba bezpieczeństwa pozwoliła na fotografowanie. A może ktoś wykonywał je bardzo dyskretnie? Stanowią bardzo cenny materiał. Widać na nich trumnę z ciałem ks. Rocha Łaskiego umieszczoną w głównej nawie kościoła przed prezbiterium. (Oczywiście trumna była zamknięta i nie wolno było jej otworzyć). Obok niej mnóstwo kwiatów. Widać też pewne szczegóły z wnętrza świątyni. Jest sporo zdjęć wykonanych przed kościołem w chwili jak formował się orszak pogrzebowy. Są tam przedstawiciele asysty, grup parafialnych, delegacji i gapiów. W każdym razie patrząc na nie można powiedzieć o tym pogrzebie, że był wielką manifestacją. Widać i kościół w Witowie po odnowieniu jego zewnętrznych ścian. Wreszcie kilka zdjęć przy grobie. Stoją kapłani i najbliższa rodzina, strażacy i wielu innych. Panuje nastrój powagi, smutku i wielkiej miłości do Zmarłego.

9.     Żywym dokumentem jest rodzina ks. Łaskiego. Większość jej rozsiana jest po Polsce. W tym miejscu składam serdeczne podziękowanie pani Krystynie Łoskot z Łodzi – siostrzenicy ks. Łaskiego. To ona bez wahania przekazała wiele cennych wiadomości o swym Wujku, a także udostępniła wyżej wymienione dokumenty i zdjęcia. Wśród nich znajduje się również niemy świadek życia ks. Łaskiego: zachowany metalowy krzyżyk, który nosił w klapie marynarki. W niniejszym opracowaniu wykorzystałem też kilka świadectw przekazanych ustnie przez mieszkańców parafii Witów.

 OSOBISTE ŚWIADECTWO

    Po święceniach kapłańskich w 1994 r. otrzymałem nominację wikariuszowską do parafii św. Małgorzaty w Witowie. Znajduje się tam piękny kościół barokowy należący w przeszłości do zakonu Premonstratensów (norbertanów). W Witowie było słynne w dawnej Rzeczypospolitej ich opactwo. Bywali tam królowie i możnowładcy. Miejsce to jak i jego historia urzekły mnie.

   O ks. Rochu Łaskim podczas pracy w Witowie nie wiedziałem zbyt wiele. Owszem, pamięć o nim trwała, ale żadnych spisanych świadectw w parafii nie było. Przypominała mi o jego osobie każdego roku w okolicach 13 maja Msza św. odprawiana w jego intencji w tym kościele a zamawiana przez siostrzenicę ks. Łaskiego – panią Krystynę Łoskot z Łodzi. Dopiero po wyjściu z Witowa tak naprawdę zainteresowałem się tą piękną postacią, w związku ze zbliżającą się 50. rocznicą jego śmierci. Wpłynęły na to również apele Ojca Świętego, który przygotowując Kościół na przeżywanie Roku Wielkiego Jubileuszu Chrześcijaństwa 2000 napisał w Liście Apostolskim „Tertio Millennio adveniente”: „W naszym stuleciu wrócili męczennicy. A są to często męczennicy nieznani, jak gdyby nieznani żołnierze wielkiej sprawy Bożej. Jeśli to możliwe ich świadectwa nie powinny zostać zapomniane w Kościele. Zgodnie z sugestią Konsystorza trzeba, ażeby Kościoły lokalne, zbierając konieczną dokumentację, uczyniły wszystko dla zachowania pamięci tych, którzy ponieśli męczeństwo.

  Dzięki wcześniejszym kontaktom z siostrzenicą ks. Łaskiego dotarłem do wielu ciekawych informacji i fotografii dotyczących życia naszego bohaterskiego kapłana. Niniejsze opracowanie zawiera na pewno różne nieścisłości i braki. Trzeba powiedzieć, że nie jest łatwo odtworzyć to życie. Przy jeszcze większym nakładzie czasu i poszukiwań udało by się zgromadzić więcej wiadomości i świadectw. Myślę jednak, że to skromne opracowanie wystarczająco ukazuje ks. Łaskiego jako ofiarę dwóch totalitaryzmów i jego męczeństwo. Cieszę się, że może być ono ukazane na nowo i pełniej w 100-lecie jego urodzin.

 WYBRANA BIBLIOGRAFIA

 -         Archidiecezja Łódzka. Informator 2001, Łódź 2001,

-         Marek Budziarek, Łódzki bedeker wyznaniowy, Łódź 1998, ss. 9-32,

-         Ks. Ludwik Bujacz, Obóz koncentracyjny w Dachau, Łódź 1946,

-         Ks. Grzegorz Gogol, Historia rzymskokatolickiej parafii w Łękawie, Łękawa 2001,

-         Martyrologium polskiego duchowieństwa rzymskokatolickiego pod okupacją hitlerowską w latach 1939-1945, zeszyt II, red. ks. W. Jacewicz, ks. J. Woś, Warszawa 1977, ss. 204-270,

-         Kazimierz Głowacki, Kościół Św. Małgorzaty i dawny klasztor norbertanów w Witowie, Piotrków 1984,

-         Ks. Krzysztof Nalepa, Kapłan wierny – ks. Roch Łaski, Niedziela łódzka, nr 51-52,1998,

-         Ks. Krzysztof Nalepa, W 50. rocznicę śmierci ks. Rocha Łaskiego, Niedziela łódzka, nr 24,1999,

-         Ks. Krzysztof Nalepa, Z życia archidiecezji. Informacje – maj 1999, WAŁ, nr 5,1999, s. 417,

-         Ks. Krzysztof Nalepa, Z życia archidiecezji. Informacje – czerwiec 1999, WAŁ, nr 6,1999, s. 473,

-         Ks. Krzysztof Nalepa, Siostry Oblatki w archidiecezji łódzkiej, Niedziela łódzka, nr 14,1997,

-         Ks. Wacław Sitek, Ś.P. Ks. Roch Łaski, WDŁ, nr 7,1949, ss. 220-223.