Sanktuarium Maryjne Matki Bożej Zwiastowania

Parafia Św. Małgorzaty i Św. Augustyna w Witowie

 

NIEDZIELA 25/2008- Edycja łódzka

 

            Jubileusz redaktora „Niedzieli łódzkiej”

            Z ks. prałatem dr Waldemarem Kulbatem, redaktorem odpowiedzialnym „Niedzieli łódzkiej” rozmawia red. Marian Miszalski.

 - W czerwcu br. obchodzi Ksiądz Redaktor 40 rocznicę święceń kapłańskich: prawie pół wieku kapłańskiej posługi! Wraz z Czytelnikami dołączamy i nasze dziennikarskie, najserdeczniejsze gratulacje.

 Czy pamięta Ksiądz swe nadzieje i  obawy sprzed lat, związane z pierwszym wikariatem młodego kapłana?

 - Te pierwsze  lata były wypełnione odkrywaniem uroków  pracy katechetycznej i duszpasterskiej. Młodemu księdzu wydawało się, że ta pierwsza parafia/ Buczek/ jest najwspanialsza na świecie. Wolny czas wypełniały spotkania z młodzieżą, odwiedziny kolegów w sąsiednich parafiach. Miałem   mądrego i życzliwego ks. proboszcza. Ze strony wiernych kapłan doznawał w tamtych czasach wiele serca i dobroci. Kiedy zostałem skierowany na studia z nauk społecznych na KUL wyjeżdżałem z parafii z ciężkim sercem. Dopiero później przyszła refleksja nad wielką szansą jaką była możliwość pogłębiania wiedzy. Na KULu spotykałem w tamtym czasie kardynała Karola Wojtyłę, oraz wielu innych wspaniałych profesorów. Później było doświadczenie pracy w parafii św. Mateusza w Pabianicach /tylko rok/, następnie w wielkomiejskich parafiach św. Kazimierza i Podwyższenia św. Krzyża – po dziesięć lat.

 - Lata PRL to okres walki komunistycznego państwa z wiarą, religią, Kościołem, duchowieństwem. Czy dzisiaj łatwiej być kapłanem, czy też nowe czasy niosą nowe, inne ale równie trudne wyzwania? Czy to są w ogóle porównywalne sytuacje: PRL-owska – i dzisiejsza?

Były to czasy trudne, jednak zupełnie inne. Dawniej społeczeństwo bardziej wyraźnie odczytywało pojęcia: dobra i zła. O ile głoszenie ewangelii w czasach systemu totalitarnego było rozumiane jako poszerzanie przestrzeni wolności, dzisiaj dla wielu staje się niewygodne. Nastąpiły przemiany w ludzkich postawach. W latach 90-tych pojawiła się sugestia, że dyktaturę „czerwonych” zastąpiła dyktatura „czarnych”. Wielu ludzi zachłysnęło się wolnością, którą zaczęto rozumieć jako wolność od dekalogu, od prawa Bożego. A przecież zadanie ludzi Kościoła się nie zmieniło, nadal jest nim głoszenie ewangelii. Choć nie brak ludzi oddanych Kościołowi, jednak dzisiaj kapłan znajduje się często wobec ludzi pochłoniętych pogonią za sprawami materialnymi, nastawionych superkrytycznie, zdystansowanych, zmanipulowanych przez media, które usiłują kreować bądź nagłaśniać skandale. Nieustanna pogoń za pozornymi wartościami staje się przyczyną duchowego zagubienia, frustracji a czasem nawet agresji wielu ludzi. Jednak wierzę, że Bóg powołuje ludzi, którzy znajdą właściwe odpowiedzi na dzisiejsze potrzeby i wyzwania.

 - Czy postrzega Ksiądz Redaktor różnice w formacji kapłańskiej, tej, która była Jego udziałem – i obecnej?

Nasza formacja w tamtych czasach znajdowała oparcie w tradycyjnej, silnej religijności. Chociaż już wtedy pojawiały się symptomy relatywizmu moralnego, społeczeństwo widziało w Kościele ostoję prawdy i wolności. Także ówczesne systemy propagandy i kłamstwa nie były tak silne jak obecne. Dzisiaj wolność jest często nadużywana i w niejednym przypadku oznacza wolność znieważania, opluwania, szerzenia nienawiści. Oczywiście istnieją możliwości odwołania się do prawa, ale  ono jest powolne. Procesy trwają latami, trudno o wyegzekwowanie wyroków, ponadto są kosztowne. Nic dziwnego, że wielu rezygnuje z tak opieszale działającej sprawiedliwości. Odnośnie sprawy powołań trzeba podkreślić, że ponieważ środowiska wrogie chrześcijaństwu tworzą klimat zniechęcający młodych ludzi do poświęcenia swojego życia służbie Bożej istnieje potrzeba wielkiej troski o powołania kapłańskie i zakonne. Często taka negatywna atmosfera wytwarza się w rodzinach. Tym bardziej więc trzeba pracować z młodymi, ukazywać im piękno życia kapłańskiego. Oczywiście, dzisiejsza formacja młodych kapłanów musi być jeszcze bardziej skuteczna i niezawodna, aby sprostać aktualnym wyzwaniom.

 - Ma Ksiądz Redaktor duże doświadczenie: m.in. pracy duszpasterskiej wikariusza dużych parafii, wykładowcy akademickiego, duszpasterza środowiskowego, redaktora katolickiego pisma. Co podpowiada Księdzu Redaktorowi doświadczenie medialne: gdzie tkwi siła, gdzie słabość współczesnych mediów? A mediów katolickich?

Patrząc wstecz powinienem dziękować Panu Bogu za te minione 40 lat, wypełnione spotkaniami z ogromną ilością ludzi. Były to spotkania bezpośrednie w kościołach, podczas kolędy, konferencji, rekolekcji oraz spotkania właśnie poprzez media: artykuły prasowe, audycje telewizyjne, radiowe / zwłaszcza w Radiu Maryja/. W moim życiu było 22 lata katechezy i pracy wikariuszowskiej, 26 lat wykładów na uczelniach teologicznych, 12 lat jak dotąd, pracy redaktorskiej oraz 18 lat pracy publicystycznej. Mogłem głosić słowo Boże prawie we wszystkich parafiach archidiecezji. Chciałbym przy okazji tych refleksji wyrazić wdzięczność wobec kapłanów z którymi pracowałem, zwłaszcza ks. proboszczów. Miałem szczęście pracować pod kierunkiem ks. prał. Stanisława Wieteski, ks. prał. Stanisława Świerczka/+/, ks. prał. Antoniego Stajudy/+/, ks. prał. Franciszka Kowalskiego/+/, ks. prał. Mariana Wiewiórowskiego. Mogłem się wiele nauczyć od tych wspaniałych, pełnych gorliwości kapłanów. Mam świadomość własnych ograniczeń i wątpliwości czy umiałem zawsze wykorzystać w pełni dany mi przez Pana Boga czas. Jednak jestem wdzięczny Bogu, że mogłem mieć też swój skromny udział w dziele ewangelizacji. Jeżeli miałbym wypowiedzieć swoje zdanie na temat świeckich mediów, których dzisiaj jest olbrzymia ilość, to one nie zawsze pomagają odnaleźć właściwą drogę. Często udzielają fałszywe odpowiedzi, zamiast pomagać zwodzą. Natomiast media katolickie są  wielką szansą dla głoszenia Dobrej Nowiny, pod warunkiem znalezienia przez katolickich publicystów odpowiedniego języka, oraz właściwych odpowiedzi na problemy i bolączki współczesnego człowieka. Oby także nasi wierni umieli szukać wartości duchowych wykorzystując dar środków masowego przekazu. Z pewnością jest tutaj wiele do zrobienia także dla odpowiedzialnych za media katolickie.